Afrikaans for Beginners, Level 1: Dit is ‘n baie lekker taal…
Sześć tygodni siedziałam na ławce ze studentami w Stellenbosch University, w Afryce Południowej. Kurs miał być również dla lektorów i gości akademickich, nie tylko dla „international students“. Ale coś, byłam mimo wszystko jedyną osobą po trzydziestce w kręgu studentów w wieku moich dzieci i naszych studentów w Centrum nauczania języków obcych przy Uniwersytecie Zurychskim (http://www.sprachenzentrum.uzh.ch/). Wytłumaczę może, co ja tam w ogóle robiłam, na jednym z najbardziej prestiżowych uniwersytetów tego fascynującego kraju: pojechałam tam najpierw na konferencję i potem na mini sabbatical, na staż w Centrum Nauczania Języków (http://www0.sun.ac.za/languagecentre/), żeby – po 8 latach na stanowisku dyrektora, po wielu projektach rozwojowych naszego Centrum i ciekawych wymianach z europejskimi kolegami – poznać pracę mojego kolegi Leona de Stadlera i jego pracowników działających w zupełnie innych warunkach politycznych i językowych, uczyć się od kolegów nie tylko w dziedzinie rozwoju pisania akademickiego „Writing Lab” oraz kursów i warsztatów na temat „Academic Literacy”, ale również w zakresie strategii działania i rozwoju oraz implementacji polityki językowej. Przeprowadziłam wiele rozmów z kierownikami różnych jednostek, z dyrektorem i innymi pracownikami Uniwersytetu. Obserwowałam wiele zajęć, czytałam dużo, obmyślałam strategię własnego Centrum języków – i … uczyłam się języków. Mianowicie Afrikaans, języka dla mnie, jako Szwajcarki, nie tak dalekiego i trudnego – i isiXhosa, afrykańskiego języka zupełnie obcego co do struktury gramatycznej, co do słownictwa i fonetyki – te brzęczące spółgłoski naprawdę mi dokuczały, i trochę burzyły poczucie własnej tożsamości jako osoby wielojęzycznej, z łatwością uczącej się języków, także pod względem fonetycznym …
Ale wróćmy do Afrikaans – języka z morfologią – w porównaniu z niemieckim i polskim – całkiem łatwą, ze słownictwem bliskim do holenderskiego – którego nie znam – i niemieckiego, i, co bardzo ciekawe, ze składnią bliższą do dialektów szwajcarskich niż do standardowego niemieckiego. Uczyłam się więc w miarę szybko. Podobało mi się wejście w rolę studentki obserwującej jednocześnie trochę podejście kolegów po fachu w roli nauczycieli, podobało mi się odkrycie nowego języka, nowego ubrania w którym mogłam się bawić po ubraniach językowych wiszących w mojej szafie: rodzinnym dialekcie bazylejskim, bardzo wielofunkcjonalnym niemieckim, eleganckim francuskim, praktycznym angielskim, muzycznym rosyjskim, bliskim mojego serca polskim – i po niektórych ubraniach rzadko noszonych: językach zapomnianych lub mało mówionych takich jak włoski, czeski i inne. Nowe ubranko, Afrikaans, jest bardzo kolorowe i nieco śmieszne. Oczywiście nie nauczyłam się tego – chociaż łatwego – Afrikaans w ciągu mojego dziesięciotygodniowego pobytu w tym kraju, licząc również konferencję i wakacje przed lekcjami Afrikaans. Teraz dalej uczę się sama w Szwajcarii, za pomocą materiałów dydaktycznych, które dostawałam co tydzień od koleżanki nauczycielki ze Stellenbosch – i rozmów na Skypie które prowadzę co drugi tydzień z tą samą koleżanką, Verenitą. Te rozmowy są bardzo ważne na różnych szczeblach; najważniejszy aspekt to motywacja: mam kontakt nie tylko z językiem, ale też z człowiekiem mówiącym w tym języku i przez to z krajem i z doświadczeniami w czasie mojego pobytu. A ponadto, oczywiście, rozmowy wspierają rozwój sprawności mówienia. Żeby uczyć się nowego języka poza pracą i innymi obowiązkami, musi to być rozrywka, coś rozkosznego i zabawnego. No, i mam też ambicję mówić już nieco płynniej przy następnym pobycie w tym ciekawym kraju – który nastąpi, może, już niedługo.
Sabina Schaffner
tel. kom. +48 601 20 25 81
e-mail: puenta@puenta.eu
Kontakt
Hanna Szulczewska
ul. Wilanowska 16/20 m 39
00-422 Warszawa
NIP: 526-118-78-10
REGON: 010836400
Nr konta bankowego: 18 1050 1038 1000 0090 6027 7945
Formy płatności:
- karta
- przelew
- gotówka