Marzenie Doktora Zamenhofa
Za swoje najciekawsze doświadczenie językowe uważam czas jaki dane mi było spędzić w Szwajcarii, gdzie każdy obywatel wręcz „z definicji” włada swobodnie kilkoma językami. Pierwszy to język własnego kantonu, drugi to francuski lub niemiecki lub włoski. Do tego obowiązkowo angielski. Na tym zresztą nie koniec, bo mieszkańcy kantonów niemieckojęzycznych muszą się jeszcze zmierzyć z rozmaitymi dialektami i sprawnie poruszać się między tzw. Swiss German (Schwyzerdütsch, Schwiizertüütsch, Schwizertitsch) a standardowym High German (Hochdeutsch), w zależności od sytuacji – powiedzmy zawodowo-społecznej – w jakiej się akurat znajdują. Na przykład student zwróci się profesora na uczelni po niemiecku, by za chwilę, po wykładzie, rozmawiać ze swoimi kolegami w dialekcie. W kantonie Graubünden (Gryzonia) mówi się jeszcze przepięknym, starym romansz, należącym do grupy języków retoromańskich.
O ile wiem, Szwajcarzy radzą sobie całkiem dobrze w tym językowym zamieszaniu, chociaż nie zawsze bywa to łatwe. Na przykład są duże szanse, że komunikat w pociągu informujący w czterech językach o tym, z jakiej stacji właśnie odjeżdżamy potrwa do następnego punktu podróży, zważywszy nie tyle na rozmiary tego pięknego kraju 🙂 , co na błyskawiczną prędkość szwajcarskiej kolei, o TGV nie wspominając. Szwajcar nie widzi w tym jednak żadnego problemu.
Inaczej Ludwik Zamenhof, dla którego językowa różnorodność miasta, w którym dorastał musiała być nieznośnie trudna. O tym, jak wielki był to dramat niech świadczy fakt, że podobno (jeśli wierzyć Wikipedii) już jako dziesięcioletni chłopiec napisał utwór zatytułowany Wieża Babel, czyli tragedia białostocka w pięciu aktach. W drugiej połowie XIX w. wielonarodowościowa społeczność Białegostoku, którą tworzyli przede wszystkim Żydzi, Polacy, Rosjanie i Niemcy, nie była wzorem społeczeństwa obywatelskiego. Przyczynę ciągłych konfliktów i braku wzajemnego zrozumienia nasz bohater widział właśnie w językowej różnorodności. Jeszcze w gimnazjum stworzył prostą wersję języka uniwersalnego (Lingwe Uniwersala), który miał położyć kres lingwistycznym nieporozumieniom. Po latach udoskonaleń, w 1885 r. Zamenhof ukończył swój projekt języka międzynarodowego i dwa lata później, pod pseudonimem Doktoro Esperanto (doktor, który ma nadzieję), wydał Unua Libro – Pierwszą Książkę do języka, który miał jego szlachetne nadzieje spełnić – języka esperanto.
Nadzieje okazały się płonne, ale językowy projekt Zamenhofa pozwolił nam wiele zrozumieć o samym języku – którego nie da się sztucznie stworzyć, a potem zmusić, by spełniał narzuconą mu, najbardziej nawet pokojową rolę. Dlatego właśnie Szwajcar będzie raczej żył w lingwistycznym rozdwojeniu, a współczesnym esperanto – przynajmniej w Europie – stał się angielski, język o trudnej wymowie, wyjątkach od każdej chyba reguły i dziwnym czasie Present Perfect.
Językowi nie tylko mało co można narzucić, choć udaje się to na przykład w pewnej mierze Francuzom, którzy do dziś nie przyjęli słowa computer zastępując je szpitalnie brzmiącym ordinateur. Więcej, język żyje własnym życiem: zmienia się z biegiem czasu błyskawicznie reagując na zmiany w świecie, społeczeństwie, mentalności. Bywa też bezradny, kiedy musi pomóc sobie zapożyczeniem, bo sam nie jest w stanie trafnie wyrazić kulturowo uwarunkowanego pojęcia (jak w przypadku portugalskiej saudade), czy terminów technicznych, zwłaszcza z dziedziny informatyki czy bankowości, w których mistrzem jest angielski (np. bankowy mechanizm resolution, czy interface przetłumaczony przez kogoś niepozbawionego poczucia humoru jako międzymordzie). Przy tej okazji zaryzykuję stwierdzenie, że mimo chwilowej bezradności, język nigdy nie jest bezmyślny. Dlatego nowe użycie słów takich jak ekskluzywny czy selekcja, o czym pisaliśmy wcześniej na blogu, nie jest przejawem językowej zaradności lecz raczej umysłowej opieszałości jego użytkowników.
Więcej o samym Ludwiku Zamenhofie, lekarzu okuliście, poliglocie i tłumaczu przeczytać można na stronie Wirtualny Sztetl Muzeum Polin.
Na zakończenie meta-zagadka, czyli o esperanto w esperanto. Może język ten jest na tyle uniwersalny, że nie trzeba esperantysty, by zrozumieć ten tekst?
Hanna Szulczewska
I trochę historii w obrazkach …
O kulturowej mozaice Podlasia świadczą dzisiaj głównie pomniki i cmentarze …
Filharmonia Podlaska w Białymstoku i współczesne esperanto
tel. kom. +48 601 20 25 81
e-mail: puenta@puenta.eu
Kontakt
Hanna Szulczewska
ul. Wilanowska 16/20 m 39
00-422 Warszawa
NIP: 526-118-78-10
REGON: 010836400
Nr konta bankowego: 18 1050 1038 1000 0090 6027 7945
Formy płatności:
- karta
- przelew
- gotówka