Ścieżka dostępu
Młody mężczyzna dzwoni do agencji reklamowej, która właśnie ogłosiła nabór do pracy w charakterze prezentera mody:
– Znalazłem państwa ogłoszenie w prasie i chciałbym zgłosić się na casting.
– Dobrze, ale zanim umówię pana na spotkanie, czy mógłby pan powiedzieć coś bliżej o sobie, opisać warunki …
– Myślę, że spełniam kryteria podane w ogłoszeniu… blondyn, niebieskie oczy, dobrze zbudowany, przystojny.
– A wzrost ?
– Metr dziewięćdziesiąt.
– Świetnie, zapraszamy zatem na spotkanie; Marriott, XX piętro …
– To wspaniale … a czy mógłby ktoś pomóc mi do państwa dojechać?
– Jak to .. nie rozumiem, pan nie jest z Warszawy?
– Nie, nie o to chodzi … ja jestem na wózku inwalidzkim.
– …. (głucha cisza)
Tę autentyczną historię – swoisty happening – usłyszałam jakieś dwadzieścia lat temu od jej bohatera, niedoszłego modela znanej dzisiaj agencji reklamowej. Wtedy nie dostał tej pracy, więc zabrał się za coś innego – znacznie trudniejszego – i odniósł prawdziwy sukces: wywrócił do góry nogami społeczne podejście do ludzi niepełnosprawnych, wypuścił ich na ulice miast, umożliwił im pełnowartościowe życie. Jego projekt „Integracja” ma dziś dwadzieścia lat. Z kilkustronicowego, odbijanego „na ksero” biuletynu przerodził się w zinstytucjonalizowaną działalność angażującą różne środowiska, zmieniającą warunki życia, prawo, naszą mentalność.
O „Integracji” poczytajcie koniecznie tutaj, a ja tymczasem chcę krótko poruszyć temat językowy, tym razem bardzo związany z integracją i komunikowaniem się. Bo niepełnosprawność ma różne oblicza. Często nawet nie orientujemy się, że ktoś w sklepie, autobusie, kinie czy teatrze nie widzi lub nie słyszy. No bo po co niewidomy miałby chodzić na film do kina? Niesłyszący to co innego, przynajmniej widzi, co się dzieje … i jeszcze napisy sobie poczyta. Owszem, z tym że nie na polskim filmie (przynajmniej nie widziałam jeszcze w kinie ani telewizji polskiego filmu z polskimi napisami). Subtelna różnica.
Przyzwyczailiśmy się, że niewidomy czyta gruby jak kawał styropianu brulion z tekstem wytłoczonym w alfabecie Braille’a, a niesłyszący ewentualnie posługuje się językiem migowym. Tym samym zamknęliśmy tych ludzi w ich ograniczonym (niewątpliwie) świecie nie bacząc na ciasne granice własnej wyobraźni. A tymczasem moja niewidząca znajoma podpowiada mi często, w którą ulicę skręcić, bo mój zmysł orientacji jest na tyle żałosny, że potrafię zgubić się w centrum miasta. A inna, niesłysząca od urodzenia, znana mi dobrze osoba doskonale porozumiewa się w mowie, dopóki jej – niezorientowany – rozmówca nie odwróci się, uniemożliwiając czytanie z ust.
Jeżeli chodzi o język Braille’a, nie jest źle. Opisane w nim zostały w większości miejsca użyteczności publicznej, biura, instytucje. Wprawdzie nie widziałam nigdy, żeby z tych opisów ktokolwiek korzystał, ale dobrze, że są. Co innego dostęp do kultury, do sztuki i nauki. Tu potrzeba innej ścieżki komunikowania się. Niewidomym służą audiodeskrypcje (nagrane opisy scen czy akcji filmu), niesłyszącym napisy. Istotne też jest właściwe przygotowanie np. przewodnika w muzeum, który inaczej opowie osobie niewidomej o oglądanym (tak!) obrazie. Więcej o podobnych projektach można dowiedzieć się między innymi na stronach Fundacji Kultura bez Barier. Polecam – są naprawdę ciekawe i otwierają zupełnie nowe ścieżki dostępu. Jeszcze innym przykładem jest Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego, która – głosami wolontariuszy – udostępnia niewidzącym studentom zamówione przez nich skrypty, książki, materiały do nauki. Wiem, że olbrzymie dziś zbiory elektroniczne zaczęły się od nagrań na magnetofon kasetowy.
Podsumowując: język to nie tylko komunikacja werbalna, to także (trudne) obszary wzajemnego rozumienia się i empatii, to nasze oczy i uszy otwarte na świat. Ponadto język i jego nauka to proces, niekiedy długotrwały, tak jak czasochłonna i trudna jest każda prawdziwa zmiana. Bo język, opisując życie i otaczającą nas rzeczywistość, opisuje ciągłe zmiany, do których sam musi się nieustannie przystosowywać. I doskonale to robi, za czym często nie nadąża nasz sposób myślenia. Tak samo nauka języka obcego. Ona też jest procesem, który wymaga od nas wytrwałości, otwarcia, a nierzadko zmiany sposobu myślenia. A o tym, że jest to możliwe, choć często długotrwałe i trudne, świadczą takie historie jak 20 lat Integracji.
Hanna Szulczewska
Podpis Braille’a w paryskim Panteonie, gdzie pochowany jest twórca alfabetu dla niewidomych
tel. kom. +48 601 20 25 81
e-mail: puenta@puenta.eu
Kontakt
Hanna Szulczewska
ul. Wilanowska 16/20 m 39
00-422 Warszawa
NIP: 526-118-78-10
REGON: 010836400
Nr konta bankowego: 18 1050 1038 1000 0090 6027 7945
Formy płatności:
- karta
- przelew
- gotówka